Wśród niektórych copywriterów panuje przekonanie, że teksty na stronach www czytują wyłącznie inni copywriterzy i… roboty Google. Tymczasem badania prowadzone przy użyciu nowoczesnych narzędzi analizujących zachowania internautów jasno pokazują, że treść zamieszczana w witrynach ma znaczenie. Chociaż czytamy ją inaczej (dość pobieżnie), to jednak czytamy. A zatem jest ważna nie tylko ze względu na pozycjonowanie. Liczy się też dla samych odbiorców. Niestety niektórzy autorzy cyfrowo udostępnianych treści zdają się o tym zapominać.
Ja rozumiem, że tekst na stronie firmy budowlanej to nie klasyka literatury współczesnej i nie powali nas artystycznym kunsztem na miarę Tołstoja, ale jednak jakieś ramy trzeba zachować. W granicach przyzwoitości zmieszczą się drobne literówki. Te od biedy można wybaczyć. Ale jeśli tekst przestaje spełniać swoją funkcję, roi się w nim od lapsusów, ortograficznych błędów, a na dodatek jest niejasny i niezrozumiały, to znaczy, że coś z nim nie tak…
Robota dla robota
Trzeba to jasno zaznaczyć, treść na stronie nie może służyć jedynie pozycjonowaniu. Większość odbiorców błyskawicznie zapomina o informacjach marketingowych niskiej wartości. Teksty opisujące Twoją markę, to długie ciągi słów kluczowych połączone ze sobą w nużącą i nie do końca zrozumiałą całość? Nie licz na odzew ze strony potencjalnych klientów! Możliwe, że taki przekaz zainteresuje roboty Google (a i te niekoniecznie, bo nawet one nie lubią przesady!), ale konwersji nie poprawi. Do czytelnika nie trafi. Okaże się zwyczajnie infantylny, męczący, nieczytelny i pusty. Chyba nie o to Ci chodzi?
Naj, naj, naj
Najlepsza firma na rynku, oferta jedyna w swoim rodzaju, doskonałej jakości sprzęt, najnowszy model, pisanie to nasza pasja – na pewno znasz takie frazy, bo są ich tysiące. Czy przyciągają? Czy są skuteczne? Nie! To copywriterski bełkot, którego pełno wszędzie i którego nikt nie czyta. Dzisiejszy czytelnik nie ufa autorowi, ciągle odkrywa karty i sprawdza. Chce być pewien, że wybiera dobrze, a superlatywy i słowa-wytrychy, wyświechtane obietnice już go nie zachwycają, nie działają na emocje i nie niosą treści. Są tak zgrane, tak wyeksploatowane, że zwyczajnie je pomijamy, dlatego się nie sprawdzają.
Co innego teksty, w których mówimy o konkretach, o realnych korzyściach, jakie odbiorca osiągnie, przytaczamy liczby i zestawienia, wymieniamy parametry i rzeczowe porównania. To tak, jakbyśmy na udowadniali, że jesteśmy szczerzy i warto nam zaufać.
Podziel i dodaj
Nie chodzi wcale o działanie matematyczne, ale o podział tekstu. Dobry tytuł, ciekawy lead, nagłówki, graficznie wyodrębnione akapity, wypunktowania – to służy czytaniu, a zwłaszcza czytaniu w Internecie. Przeciętny użytkownik na początku skanuje treść, zapoznaje się wyłącznie z tytułem i zajawką, przebiega wzrokiem po nagłówkach i punktach. To, czy przejdzie dalej, czy kliknie w magiczny guzik „więcej”, zależy od tego, jak go zachęcimy. Zwartego ciągu tekstu, długich złożonych zdań nie czyta się dobrze, mało kto dobrnie do końca. Właśnie dlatego warto dodawać nagłówki, śródtytuły, zadbać o treść, ale też stronę edytorską.